polskie książki w niemczech - wszystkie książki w naszym sklepie są nowe

Wywiad z Gregory'm Spisem

Wywiad z Autorem

4/13/20257 min read

Zapraszamy na wywiad z poetą, pisarzem, satyrykiem Gregory'm Spisem 🔥

W.M. Zacznijmy od początku. Pamiętasz, jak to się zaczęło? Kiedy powstał Twój pierwszy wiersz?

G.S. Tak. Pamiętam doskonale! Może nie były to wiersze, ale teksty piosenek,

takie proste. Miałem wtedy ‘naście’, czasy L.O. i grałem na gitarze teksty innych poetów ale pisałem również swoje teksty. Pamiętam początek. „Ciepłą

wolnością jest ciało kobiety...”. Był to tekst o wolności i został napisany dla

zespołu rockowego Dama Pik, który nagrał ten utwór w studiu radiowym.

Miałem, to gdzieś na taśmie, ale... Szkoda, że nie było wtedy takiej możliwości

szybkiego zapisu cyfrowego, bo wszystko, prawie wszystko przepadło w

notesach, czy zeszytach, które zaginęły bezpowrotnie, w tylu pożarach, w moim

życiu. Mówię tak dlatego, że powszechnie mówi się, że każda przeprowadzka,

to jak pożar domu. Ale parę tekstów udało mi się po latach odtworzyć z pamięci

i lekko przerobić.


W.M. O czym piszesz najczęściej i najchętniej?

G.S. Kiedyś pisałem o tym, co dyktował mi wewnętrzny bunt wobec

rzeczywistości, czy o miłości. Chociaż pamiętam, że od początku wtrącał się

tam sarkazm, ironia. Nie wiem skąd się to u mnie wzięło, ale ja byłem trochę

prześmiewczy w stosunku do ludzi i samego siebie od samego początku. Taka

nastoletnia zadziorność. Może dlatego, że to, co mówiłem, było zabawne i

dziewczyny, czy koledzy reagowali na moje teksty, czy komentarze śmiechem.

Dzisiaj też staram się wyłapać z rzeczywistości te fragmenty, które wydają mi

się istotne i ważne, aby je opisać i uchwycić we frazie wiersza. Zwłaszcza w

tekstach kabaretowych, satyrycznych. Mogę się pochwalić, że jestem autorem

paru neologizmów, które wprowadziłem do języka polskiego. Bo dzisiaj, w

ramach poprawności politycznej, nie możemy obrażać idiotów, dlatego jeżeli

nie zgadzamy się z czyimś brakiem logiki, to możemy powiedzieć, że ten ktoś

jest bardzo „debiligentny”. Również, w celu uniknięcia wulgaryzmów, w

kwestii krytyki rozpasanego duchowieństwa, możemy powiedzieć, że mamy

dość tego „klerdolenia”. Wbrew pozorom, czasownik „klerdolić” nie jest

wulgarny, chociaż dobitnie podkreśla jałowość i zakłamanie przekazywanych z

ambony treści. Również taki neologizm jak „Antyreligiotyk”, wprowadza

łagodny klimat w kwestii zwalczania hipokryzji.


W.M. Czy poezję można tworzyć na zawołanie? Mam na myśli, na przykład prośbę

znajomego, który prosi o wiersz na jakiś temat.

G.S. Jeżeli chodzi o poezję, tego nie jestem pewien. Ale o teksty satyryczne i

ogólnie rzecz biorąc kabaretowe, to tak. Chociaż napisałem jeden wiersz pt.

„Covid 19, Niebieska rękawiczka”, i można powiedzieć, że został on napisany

na zawołanie, ponieważ chciałem zdemaskować cały ten absurd i zakłamanie w

związku z falą wirusa. Natomiast jeżeli chodzi o teksty kabaretowe, czy krótkie

formy na przykład zabawne dedykacje, to mogę się pochwalić, że jestem w

stanie napisać na poczekaniu dedykację dla czytelnika na podstawię kilku

informacji na temat jego osoby. Co można sprawdzić, bo sprzedałem ponad 400

egz. moich książek i każda dedykacja jest indywidualna i niepowtarzalna.

Zazwyczaj jest to parę zdań w formie prostej rymowanki, ale z zabawną puentą.

Oczywiście zdarzyło mi się również napisać parę tekstów na zamówienie i na

potrzeby chwili. Napisałem także tekst pt. „Piosenka o miłości”, który

przeznaczony jest dla wokalistki, kobiety. Dlatego sądzę, że można, ale nie

zawsze będzie to w zgodzie z naturalnym podejściem do wiersza.


W.M. Czy masz jakieś ulubione miejsce, w którym zapisujesz sobie strofy wiersza?

A może notujesz pomysły, z których dopiero potem wykluwają się wiersze?

G. S. Tak. Przeważnie laptop. Na szybko, w drodze to messenger, czasami

prosta kartka papieru. Pomysły przychodzą w różnych miejscach i o różnej

porze, dlatego, wszystko to, co jest pod ręką może się przydać. Jeżeli akurat

prowadzę, a wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, to nagrywam go na komórce

itd.


W.M. Czy masz swoje ulubione miejsce do tworzenia?

G.S. Teraz moje życie wygląda trochę inaczej, bo rodzina, praca itd. Dlatego

w większości piszę w domu. Kiedyś - w pociągu, w autobusie, w pubach.

Najczęściej w pubach. Ale to były raczej próby zapisania pomysłu, nastroju

wiersza. Chociaż wiersz pt. „Krótkometrażowe tatuaże”, za który zdobyłem

pierwszą nagrodę w Londynie, napisałem od początku do końca przy stoliku,

latem, w pubie na wolnym powietrzu.


W.M. Kto lub co jest inspiracją do pisania? Czy pomysły czerpiesz z życia?

G.S. To jest temat rzeka! Powiedzmy, że ograniczę się tutaj tylko do wpływu

jaki miała i nadal ma na mnie literatura współczesna, poezja polska, angielska,

amerykańska, francuska, włoska i przede wszystkim cała popkultura jeżeli

chodzi o muzykę, film i codzienność. Oczywiście, że pomysły przychodzą do

głowy w wyniku obserwacji czy analizy rzeczywistości. Czyli z życia!

Najtrudniejsze jest jednak w tym wszystkim to, żeby nie popełnić plagiatu. Cały

czas jest ten lekki niepokój i stres, że przecież to już ktoś przede mną

powiedział, napisał. I tak w istocie jest. Tyle tylko, że współczesny poeta, pisarz

opisuje to, w oparciu o swoje doświadczenia i w dekoracjach naszej codzienności.

Najprostszym przykładem, który może nam lekko naświetlić tę kwestię, to

pytanie ile setek wierszy, piosenek powstało o miłości i nadal powstaje.

Pomimo tego, ludzie nadal są przekonani, że ich wiersz, tekst będzie choć

trochę inny, z innej perspektywy itd.


W.M. Kto jest Twoim ulubionym autorem? Poeta? Pisarz?

G.S. To jest bardzo trudne pytanie, ponieważ to się zmienia z dekady na

dekadę. Ja nigdy nie miałem do końca tak zwanego idola w literaturze, czy

poezji. Do tej kwestii, zawsze podchodziłem bardzo eklektycznie. Nigdy nie

było tak, że podobały mi się wszystkie wiersze i książki danego poety, czy

pisarza. To samo w popkulturze. Nie wszystkie utwory danego zespołu

powalają nas na kolana. Tutaj w grę wchodzi Gombrowicz i jego dojrzałość w

niedojrzałości i niedojrzałość w dojrzałości. Innymi słowy, czasami zdarzało mi

się czytać książki trochę później, niż nakazywał tego trend. Z różnych

powodów. Albo zostały napisane jak mnie nie było jeszcze w planie, albo jak

miałem już tę możliwość, żeby przeczytać, to akurat interesowało mnie coś

innego, inny nurt. Czasami odkrywałem pewne rzeczy za późno i nie mogłem

się dogadać z innymi, bo to już nie ten trend, nie byłem na czasie, jak to się

mówi. Ale bywało również tak, że czytałem pewne książki wcześniej, zanim

ukazały się w Polsce. Ta moja dzikość i brak synchronizacji z nurtem, wynikała

z mojej pasji do języka angielskiego, francuskiego, włoskiego, czy

niemieckiego. Na początku czytałem daną książkę po polsku, potem po

angielsku, ze słownikiem itd. To zajmowało sporo czasu. Czasami było na

odwrót. Dostałem w prezencie oryginał Johna Updike'a ‘Rabbit’. (Królik) Ze

słownikiem w ręku, nieprzespane noce itd. A wiemy, że Updike i jego sarkazm,

to nie są łatwe rzeczy. Albo pamiętam, jak próbowałem przebrnąć przez

oryginał Andre Gide’a, „Les Faux-monnayeurs” (Fałszerze). Ciężka powieść.

Ze słownikiem, masakra! itd. To ‘L’amant’ Marguerite Duras, to jest prosta

czytanka. Innymi słowy, traciłem dużo czasu, czytając książki dwa razy, albo i

więcej i nie zawsze byłem na bieżąco. To jest po prostu niemożliwe.


W.M. Wydaje mi się to znajome. Mam na myśli czytanie w poznawanym dopiero języku,

ze słownikiem w ręku. Dlaczego pisanie i jakie talenty rozwijasz poza tym?

G.S. Też się wiele razy nad tym zastanawiałem. Nie potrafię tego do końca

racjonalnie wyjaśnić. Może dlatego, że od bardzo wczesnych lat byłem

wychowywany w klimacie muzyki, wierszy. W domu było sporo książek. Mój

brat, który był starszy ode mnie o cztery lata, później studiował na akademii

sztuk pięknych, miał duży wpływ, podsuwał książki. Mama płaciła za

korepetycje, dodatkowe lekcje z języka, itd. Od pierwszej klasy szkoły

podstawowej i w liceum byłem angażowany do wszystkich przedstawień, kółek

teatralnych, akademii. Pamiętam, różne konkursy recytatorskie, grałem na

gitarze. Brałem udział w różnych imprezach organizowanych przez miasto itd.

No, i to, że mam bardzo dobre poczucie humoru i zacięcie kabaretowe, ta moja

słabość do sarkazmu, ironii, poezji, i literatury, filmu w ogóle. Myślę, że to

wszystko razem zdecydowało o tym, że w końcu chciałem coś z siebie wydusić.


W.M. Wyszło bardzo dobrze. Jaki jest Gregory prywatnie?

G.S. O boże! Jako ateista mówię ‘O boże!’ Najlepiej zapytać o to moją żonę,

która mnie znosi na co dzień, przez te wszystkie lata! Niestety, muszę przyznać,

że nie należę do ludzi, z którymi się łatwo współżyje. Ja do końca nie wierzę w

te wszystkie horoskopy itd. ale jako Wodnik, pomimo tego, że mam bardzo

dobre poczucie humoru na co dzień, to bywają dni, że wkrada się chandra i

niemoc. Miewam depresje. Wtedy, tak jak napisałem w jednym z moich tekstów

kabaretowych, „...zamiast żyć długo i szczęśliwie, to strofujemy się długo i

upierdliwie”. Wiadomo, że życie również nas nie głaszcze. Cały ten cyrk w EU,

tutaj w Anglii, czy w Polsce, niski poziom życia itd. Zwłaszcza w branży

niektórych ‘Wydawców’ mamy do czynienia z jakimś dziwnym tworem,

przypominającym prostytutkę, która mówi, że nie może do końca wykonać

usługi, bo musi być poprawna politycznie i dlatego możemy ją tylko oglądać

nago przez szybę jak zabiera nasze pieniądze, bez gwarancji, że książka się

ukaże na rynku. O sukcesie literackim już nie wspomnę!


W.M. Kto – jeśli tak jest – czyta Twoje wiersze, zanim rękopis trafi do wydawcy?

G.S. Zazwyczaj, pierwszym czytelnikiem jest Monika, moja żona. Potem, to

już zależy, kto w redakcji podejmuje się tego zadania.


W.M. Twoje życiowe motto lub ulubiony cytat to…?

G.S. Motto...? Tego jest wiele! Nic szczególnego teraz, na szybko, nie

przychodzi mi do głowy... Chociaż, takie bardzo uniwersalne może, to...”Szukaj, burz, buduj”.

Był kiedyś taki zespół, SBB i oni mieli to jako swoje

motto. Myślę, że to może znaleźć zastosowanie w każdej dziedzinie sztuki i w

życiu na co dzień.


W.M. Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę wielkiego grona czytelników 😊

G.S. Ja również bardzo dziękuję za zaproszenie do wywiadu. Mam nadzieję,

że będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać i przybliżyć czytelnikom moje

książki. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników!

Dla Kredensu Literackiego Wioletta Milewska.

#GregorySpis #pamiętniktłumacza #wyproszonyzkokonu #poezja #satyra #wiersze #neologizm