polskie książki w nIemczech - wszystkie książki w naszym sklepie są nowe
Wywiad z Barbarą Baldys
Wywiad z Autorką
7/26/20257 min read


Serdecznie zapraszamy na wywiad z autorką tomiku wierszy
Śpiewaj Mi Łąko - zbioru delikatnej, kwiatowej poezji.
W.M. Basiu, zacznijmy od początku, a zatem jak zaczęła się Twoja przygoda z poezją?
B.B. Kochałam poezję od wczesnego dzieciństwa. Czytano mi (babcia, rodzice) Brzechwę, Tuwima i innych poetów piszących dla dzieci. Uwielbiałam rymowane wiersze i wiele z nich znałam na pamięć („Pchłę szachrajkę”, Jana Brzechwy czy „Trzy murzynki”, Mazurkowej - Płomyczek, 1931 - który to wiersz szczególnie lubił i znał na pamięć mój tato…)
Potem, będąc uczennicą, zakochałam się w poezji narodowej; jako nastolatka kupowałam tomiki z tzw. poezją kobiecą. Mam część tych książek do dzisiaj, lecz nie sięgam do nich zbyt często. Życie wyznaczyło mi spore zadania i także mnóstwo innych zainteresowań. Bardzo lubiłam lekcje języka polskiego poświęcone poezji i jej wielkim twórcom. Poetka, poeta byli dla mnie kimś niedoścignionym, niczym bogowie w tej dziedzinie.
Sama nie marzyłam nawet o tym, że mogłabym pisać wiersze z prawdziwego zdarzenia, bo, owszem, czasem coś tam naskrobałam… Były to jakieś okolicznościowe, prześmiewcze rymowanki dla koleżanek i kolegów, jakieś pioseneczki czasem niecenzuralne…
Muza przyszła do mnie dopiero wtedy, gdy otworzył się dla nas internet i znajomy z Naszej Klasy podpowiedział mi, że jest takie forum, na którym można nauczyć się pisania wierszy, ponieważ zauważył że interesuje mnie ta dziedzina, i że czasem coś tam skomentuję wierszem.
Tak poznałam Jana Stanisława Kiczora, polskiego, już nieżyjącego poetę, potem również osobiście. To on jako pierwszy pomógł mi fachowo i mentalnie. Potem było Forum Ogród Ciszy (już zamknięte, niestety), na którym umieszczałam moje wiersze, tłumaczenia i kilka krótkich tekstów. Tam spotkałam wiele wspaniale piszących i życzliwych mi osób. Z niektórymi utrzymuję kontakt do dzisiaj.
Gdzieś tam bardzo głęboko w duszy moim marzeniem było pisanie, lecz bardziej myślałam o opowieści z życia. Zawsze lubiłam pisać listy. Czasem coś tam zadygotało w mojej fantazji…
Jak już co nieco poznałam warsztat klasycznego wiersza rymowanego, wpisywałam pierwsze wiersze na forach poezji i gdy otrzymywałam pozytywne krytyki, wtedy zamarzyło mi się wydanie choćby jednego własnego tomiku. Chciałam, aby była to porządna, dopracowana rzecz…
W.M. Taka właśnie jest. Czy masz swój ulubiony wiersz? Powiesz nam o nim?
B.B. Nie mam jednego ulubionego wiersza. Jest ich więcej w zależności od okresu życia, nastroju, sytuacji osobistej, społecznej, politycznej lubiłam szczególnie wiele wierszy. (Leśmian, Pawlikowska-Jasnorzewska...)
W tej chwili przychodzą mi na myśl zachowane w pamięci 3 strofy „Mojej piosnki II” Cypriana Kamila Norwida:
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...
Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak – nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie.
Epoka romantyzmu była mi zawsze bardzo bliska tak w poezji jak i w muzyce klasycznej.
Uważam, że ten wiersz - wyraz tęsknoty za krajem, utraconą miłością, przyjaciółmi - napisany przez poetę na emigracji w połowie XIX wieku jest tak piękny jak prosty i jak ponadczasowy - tu można interpretować dowolnie.
Przychodzi mi często na myśl nie z tego powodu, że żyję od lat poza Polską, lecz od zawsze lubię słowa tych wersów, ich melodię i nastrój, który wywołują we mnie. To pewnie uczucie tęsknoty za światem idealnym, za czymś niedoścignionym, nieosiągalnym przez społeczeństwa.
Bo przecież gdyby wziąć te słowa dosłownie to łatwo pojedynczej osobie zastosować się do nich, zbliżyć się do ideału nawet będąc Polakiem na dzisiejszej emigracji.
Widocznie tęsknię za ładem, za światem idealnym…
Współczesna młodzież już raczej nie będzie identyfikować się z takim przedstawieniem tęsknoty, a więc chyba ponadczasowość niektórych z tych strof można by poddać w wątpliwość (?). Nikt nie podnosi dziś kruszyny chleba (wśród bogatych społeczeństw), bo po prostu świat się zmienia… Lecz „Pan” w tym wierszu, Bóg (ponadziemska siła dla mnie), nie zmienia się dla człowieka na przestrzeni wieków.
W.M. Twoja twórczość jest, w moim odczuciu, bardzo delikatna, kobieca, ulotna. Czy taka właśnie jesteś?
B.B. O, to pytanie dla psychologa. Sama oceniam siebie trochę tak, a trochę inaczej.
Wydaje mi się, że we mnie jest wszystko, co może być w człowieku, choć na pewno nie posunęłabym się do uczynienia drugiemu człowiekowi świństwa, czegoś złego, czegoś z premedytacją.
Mam naturę pogodną, pozytywnie patrzę na świat i ludzi, jestem odważna, zdolna do spontanicznych zachowań, samodzielna.
Ale: potrafię być złośnicą, obrazić się na krótko (to tylko dla Najbliższego!).
Zdarza mi się również płakać…
Moja poezja jest z pewnością odzwierciedleniem moich nastrojów, a ta w wydanym tomiku zapewne nie zawiera ich wszystkich.
W.M. Wygląda na to, że Basia to kobiecość w pełnej palecie różnorodności :)
Podczas naszego ostatniego spotkania uchyliłaś rąbka tajemnicy o Twojej przeszłości. A czym zajmujesz się teraz?
B.B. Jestem emerytką, więc stale brak mi czasu.
Jestem osobą rodzinną (troje dzieci, dwie synowe, pięcioro wnuków, jedyna „rodzyneczka” jest już w drodze), więc od czasu pandemii gotuję (mąż pomaga) raz w tygodniu obiad dla 9 osób (mieszkamy w jednym mieście oprócz najmłodszego syna i młodej synowej).
Poza tym przez ostatnie 3 lata mieszkał u nas starszy, cudowny kot z charakterem, jadł mi z ręki i chodził ze mną na krótkie spacery w okolicy domu. Niestety, od tygodnia Felix jest już w kocim niebie. Chorował od wiosny, każdego dnia ubywało go trochę…
Poza tym śpiewam w dwóch chórach (Gospel i sakralny), grywam na gitarze, przeważnie w grupie i ze śpiewem. Uprawiam jogę, także w niedużej grupie. Uczę się języka włoskiego i angielskiego (w szkole miałam tylko rosyjski i niemiecki)
Wraz z mężem jeżdżę czasem na rowerze po naszej pięknej okolicy; przyznam: coraz częściej Olek jeździ sam.
Zapomniałabym:
Mam ogródek przydomowy, a w nim z pewnością ponad 50 przeróżnych różanych krzewów i wiele innych roślin, oraz kilka drzew, sporo ziół… Mąż pomaga mi tylko przy cięższych pracach, więc niemal cały rok mam co skubać.
Ostatnio zrobiłam mus z papierówek.
Coraz bardziej oddalam się od podróżowania po Europie… Marzyłam o tym, gdy jeszcze pracowałam, że kiedy będę już na emeryturze to...
W.M. Poeci miewają swoje ulubione miejsca, w których tworzą najlepsze wiersze. Czy tak jest również u Ciebie?
B.B. Mam takie: niektóre wiersze powstały przy dźwiękach morza, na plaży o wschodzie lub zachodzie słońca.
Lubiłam pisać także w moim ogrodzie, siedząc w ciepłe lato w cieniu drzewa.
Częściej jednak wena wpadała nagle, więc twórcze miejsce nie miało żadnego znaczenia. Zapisywałam na tym, co było „pod ręką”
Obróbka wiersza na czysto następowała w komputerze, przeważnie przy biurku lub w zaciszu sypialni.
W.M. Bardzo Cię proszę o jeden krótki dwuwiersz.
B.B. Biały rożek księżyca niczym lampki światło,
Nieruchomy w czekaniu, przychylny spektaklom.
W.M. Doskonały przykład tej subtelności, o której wspomniałam.
Czyją poezję stawiasz sobie za wzór, o ile tak jest?
B.B. Nie wzoruję się na nikim, lecz używam często schematów i typowych rymów, na podstawie których tworzyli wielcy poeci piszący wiersze rymowane: sonet, balladę, limeryk i inne.
W.M. Opowiesz nam więcej o swoich zamiłowaniach, hobby, talentach?
B.B. O zamiłowaniach, hobby, talentach częściowo napisałam już powyżej (czym się zajmuję).
Kiedyś uczęszczałam do szkoły muzycznej, grałam na skrzypcach. Wtedy marzyła mi się gra w orkiestrze symfonicznej lub w kwartecie smyczkowym.
Potem okazało się, że jestem dobrą gimnastyczką, łyżwiarką, narciarką… Jeszcze do niedawna jeździłam po okolicy na rolkach. Pływałam też dobrze.
Obecnie gram także w teatrze polonijnym „Gdańska”. Dla mnie pozostanie to teatr jednej sztuki i rola babki, która odmłodniała w lodówce. Wciąż ją gramy, już szósty rok.
Podczas kursu języka niemieckiego (1989) grałam główną rolę w sztuce „Tischlein deck dich”(„Stoliczku nakryj się”), którą wystawiliśmy dla naszych dzieci jako klasa nauki języka niemieckiego. Stare dzieje.
W.M. W teatrze "Gdańska" zobaczyłam Cię na żywo chyba po raz pierwszy. Bardzo lubię Twoje wiersze. Jestem szczęśliwą posiadaczką tomiku Twoich pięknych słów. Gdzie Czytelnicy mogą zaopatrzyć się w taki egzemplarz?
B.B. U mnie. Mam jeszcze kilkanaście egzemplarzy.
W.M. To pytanie zadaję standardowo: kto czyta Twoje „rękopisy” nim pozna je szersza grupa Czytelników?
B.B. Czy ktoś czyta moje rękopisy…
Raczej nie. Publikuję w internecie, posyłam na forum, na konkursy to, co stworzyłam.
Na forum otrzymuje się komentarze i wskazówki. Czasem poprawiam według nich.
Inaczej było z wierszami umieszczonymi w tomiku. Wszystkie zostały sprawdzone, lub poprawione przez nieżyjącą już dzisiaj polonistkę i doświadczoną poetkę Janinę Górecką.
W.M. Co chciałabyś przekazać ludziom od siebie? Mam na myśli jakieś zdanie – sentencję.
B.B. Posłużę się stylem Piosnki II, Cypriana Kamila Norwida:
Do kraju tego, gdzie cierń nienawiści
Przyjazną dłonią wyrwany zostanie
Niechże się ziści
Tęskno mi, Panie...
W.M. Jest w tym coś uniwersalnego. Całym sercem dołączam się do tego życzenia. Niech się ziści.
Serdecznie dziękuję za rozmowę Życzę pięknych inspiracji i oczywiście dalszych twórczych sukcesów :)
Dla Kredensu Literackiego Wioletta Milewska
Wysyłka
Koszt wysyłki w naszym sklepie: 4,50 €
Bezpłatna wysyłka od 60 €
Wysyłamy w ciągu 3 dni roboczych
od sfinalizowania zakupu.
Nie ma książki, której szukasz? Masz inne pytania? Napisz!
kontakt@kredensliteracki.eu
Kredens literacki © 2024
Datenschutz Impressum